01
2012Ale to w Ameryce…
Amerykańska energoterapeutka Julie Motz – pionierka New Age daje się prowadzić intuicji tam, gdzie niewielu ośmiela się pójść. „Nieprzetworzona trauma i powstrzymywany gniew są odpowiedzialne za 99,9% wszystkich poważnych chorób i dolegliwości. To właśnie gniew jest błędnie rozumiany i nie uznawany za energię, która może posunąć nas na przód”. W doskonale napisanej książce Hands of Life (Ręce życia) bardzo trafnie uchwyciła esencję medycyny ciała i umysłu na poziomie komórkowym. Powszechnie ceniona za swoją przełomową pracę jako pierwsza przedstawicielka medycyny niekonwencjonalnej mogła pracować ramię w ramię z chirurgami w salach operacyjnych tak prestiżowych szpitalach jak Columbia Presbyterian Medical Center w Nowym Yorku czy Stanford University Hospital w Kaliforni. Jej techniki leczenia energią sprawiały, że pacjenci poddawani operacjom chirurgicznym potrzebowali mniej środków znieczulających oraz szybciej i pełniej odzyskiwali zdrowie. W zasadzie nie powinnam pisać w czasie przeszłym, bo ta wspaniała kobieta ciągle od lat 80-tych ciągle jeszcze wykonuje swój zawód tak jak Marvin. Miała tylko szczęście urodzić się w wolnym świecie od uwarunkowań geopolitycznych pośród wolnych ludzi, otwartych na wiedzę i intuicję. Już we wczesnej młodości uczestniczyła w popularnych w latach 70-tych spotkaniach grup wsparcia, przetwarzając własna traumę z dzieciństwa. Wie z autopsji, co znaczy doświadczyć siły gniewu przemieszczającego się przez ciało. Strach odpowiada elektromagnetyzmowi i jest tym samym, co podniecenie. To stan percepcji, który jest przenoszony przez płyn mózgowo-rdzeniowy i układ nerwowy. Gniew jest emocją działania, odpowiada grawitacji, natomiast ból w sensie emocjonalnym jest wiedza o samym sobie, utrzymuje nas w kontakcie z samym rdzeniem naszego bytu, jest przenoszony przez limfę i kości. Natomiast czwarta siła emocjonalna to miłość, która jest przenoszona przez maź stawową i szpik kostny. Miłość jest słabszą siłą od gniewu i strachu lecz to właśnie ona wyzwalana głęboko we wnętrzu gwiazd takich jak Słońce, gdzie powstaje energia jest tą, która utrzymuje nas przy życiu. Według Julie Motz /i nie tylko niej/ to właśnie ta tajemnicza „słaba” siła jest siłą uzdrawiającą. Motz łączy holistyczne koncepcje Wschodu z zachodnią medycyną . Opierając się na intuicji, terapii duchowej i wiedzy o meridianach akupresury, a także komunikacji werbalnej i parapsychologii. Motz przypuszcza, że istnieją dwa sposoby umożliwiające działanie medycyny energetycznej; < „Możliwe, że kiedy dotykam ciała pacjenta, jego energia dopasowuje się wibracyjnie do mojej i meridian, którego dotykam ulega przesunięciu lub też kiedy dotykam go z miłością bądź z intencją wyleczenia punkt kontaktu staje się magnesem dla obecnej w pomieszczeniu energii, która poprzez moją dłoń lub nawet palec przedostaje się do jego ciała. Według tej teorii przyciągam strumień neutrin, który wchodzi w interakcję z innymi subatomowymi cząstkami w organizmie i zmienia przepływ energii” Julia Motz – córka profesora fizyki teoretycznej i dyrektora New York School Libraries i Marvin Aping – syn prostego farmera, healera z dziada pradziada mówią tym samym językiem…