Kuriozalne wytłumaczenie pani ordynator

Jak bardzo ludzie są zmanipulowani i poddani tresurze niech zaświadczy ten przypadek. Na polecenie Pani Liliany, której Marvin w ubiegłym roku uzdrowił złamaną nieszczęśliwie w kilku miejscach rękę, a właściwie bark /miała mieć nawet kilka operacji, a i tak profesor nie dawał jej 100% gwarancji sprawności/, przyjechała do nas jej znajoma z Katowic z guzem piersi. Przyjechała za namową p.Liliany, a nie z własnego przekonania. Miała tylko dwa zabiegi ponieważ Marvin musiał polecieć do Szwajcarii do kilku swoich pacjentów, którym właśnie ratuje życie. P. Barbara miała wkrótce po tym jednym tygodniu usg i konsultację. Pani doktor obsługująca maszynę oniemiała z wrażenia, bo guz zmniejszył się nagle o połowę. Nie wiedziała dlaczego, ale stwierdziła, że po raz pierwszy ma do czynienia z takim przypadkiem. Natomiast pani onkolog na szczerą odpowiedź chorej stwierdziła, że „to nie działanie uzdrowiciela spowodowało to zmniejszenie, tylko… biopsja” i zaleciła zdrowiejącej kobiecie chemię… Cóż  można dodać. Gdybym ja była tą chorą kobietą to na pewno więcej nie przekroczyłabym progu tej pani ordynator. Ale każdy jest twórcą własnego losu i za kogoś myśleć się po prostu nie da. Skoro ludzie wolą być traktowani jak stado bezrozumnych owiec to chyba już nie wiele można z tym zrobić. Uwikłani w biurokratyczne tryby poświęcają własne ciała na pastwę wątpliwych eksperymentów. I tylko zło ma się coraz lepiej, nie ponosząc żadnych konsekwencji swych podłych, a często nie ludzkich czynów.