Moje własne Podziękowanie!

Teraz mogę ja sama doświadczyć na sobie Jego fenomenalnej Energii. Jak dotąd raz do roku Marvin usuwał mi kamienie z nerek, bo mam do nich niestety predyspozycję. I to zawsze trochę bolało, ale później bardzo szybko zapominałam, że je w ogóle miałam. Człowiek tak jest skonstruowany, że nie pamięta złego ani bólu, po prostu wypiera to z pamięci. A tym razem dopadło mnie wreszcie kolano. Cóż starzeje się każdy żywy organizm. Pobolewało, ponieważ mam nadwagę, ale jakoś sobie z tym radziłam. Jednak kiedy już nie mogłam wejść w domu po własnych schodach, to stało się jasne, że sama sobie z tym już nie poradzę. Więc poprosiłam Marvina, który właśnie oglądał Wimbledon. Tenis to jego pasja… Inny by coś odburknął i kazał poczekać, ale nie On. Zrobił mi zabieg i nie widział jak wykończona Agnieszka Radwańska przegrywa z wyrachowaną Lisiecki. Może i dobrze, że tego nie obejrzał, bo wielki żal, bardzo ją ceni. Dziś wstałam, oczekując bólu, a tu nic. Zrobiłam kilka kroków, nie ma bólu. Weszłam po schodach na początku bardzo ostrożnie, ale nadal bólu nie ma. Hurrra. Jestem sprawna jak dawniej i nawet mogę tańczyć!!! Czyż to nie CUD, mój własny osobisty?

Później przyjechały dwa anioły, matka i córka, cudowne kobiety. Córka, nasza pacjentka przyznała, że przed laty miała kolana przeznaczone do operacji, ale była u Marvina. Nie pamiętałam tego oczywiście. I kolejna radość. Żadnych operacji nie było. Po jednym zabiegu może teraz tańczyć i uprawiać swoje rytuały tybetańskie.  Jaka nie przypadkowa zbieżność zdarzeń…