Nie ma żadnego dowodu na to, że chemioterapia przedłuża zycie!

<…”Gdyby okazało się, że mam raka, nigdy nie poszedłbym do ośrodka standardowej terapii raka. Ofiary raka, które mieszkają z dala od takich ośrodków mają szansę na wyzdrowienie.”   To oświadczenie specjalisty onkologa, profesora Charlesa Mathe’a.

Doktor Hardin Jones, który jest profesorem Uniwersytetu Kalifornijskiego, po przeanalizowaniu statystyk przeżywalności raka na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, doszedł do wniosku, że „leczeni pacjenci nie mają się lepiej, a może nawet gorzej od nie leczonych”. Niepokojącej  wypowiedzi Jonesa nikt nigdy nie  obalił. Żaden środek masowego przekazu nigdy nie wspomniał o tych wyczerpujących    badaniach. Zostały one całkowicie  pogrzebane, gdyż wszystkie te media są własnością kilku głównych korporacji i to ich szefowie decydują o tym, co społeczeństwa powinny wiedzieć, a czego nie.  Jak powiedział Wolter; „Każdy, kto potrafi przekonać nas, abyśmy uwierzyli w absurdy, potrafi zmusić nas do popełnienia niegodziwości.”

Podobnie jak chemioterapia i radioterapia, dochodowym interesem dla przemysłu farmaceutycznego stała się również mammografia. I tu kolejny cytat lekarza dr.Tima O’Shea: „Mammografia i rozprzestrzenianie się raka piersi jest to jeden z tematów, w którym linia między reklamą, a naukowa prawdą, została bardzo mocno zatarta. Już w roku 1976 (!) Amerykańskie Towarzystwo Raka zawiesiło wraz ze swoim rządowym partnerem Narodowym Instytutem Raka rutynowe stosowanie mammografii w odniesieniu do kobiet poniżej 50 roku życia ze względu na jej szkodliwe, to znaczy rakotwórcze efekty. Bardziej współczesne badania przeprowadzone w Kanadzie ujawniły, że w grupie kobiet poniżej 50 roku życia, którym rutynowo wykonywano mammografię występuje zwiększona o 36% śmiertelność z powodu raka piersi. Dr. John Mc Dougall dokonał skrupulatnego przeglądu literatury dotyczącej mammografii. Podkreśla, że informacje, które kobiety uzyskiwały w wyniku zrobionej im mammografii generowały rocznie od 5 do 13 mld dolarów(!). Strach i niekompletne dane są często narzędziami stosowanymi do przekonywania kobiet do rutynowego poddawania się mammografii. Jest oczywiste, że nie jest to badanie napromieniowujące pierś w stanie zapobiec rakowi.  Gdy guz jest wystarczająco duży, aby można go było zlokalizować za pośrednictwem  mammografii  ma już zazwyczaj ok.12 lat.  Czy nie jest więc śmieszno-tragiczne reklamowanie go jako metody wczesnego wykrywania? Poza tym bolesne ściskanie tkanki piersi w czasie wykonywania tego zabiegu zwiększa prawdopodobieństwo występowania przerzutów o niebagatelne 80%! Dr. Mc Dougall podkreśla, że w 10do 17% przypadków raka piersi jest to samo ograniczający się , nie zagrażający życiu typ zwany rakiem przewodowym in situ. Ten nieszkodliwy typ może się uaktywnić w wyniku siły ściskającej, stosowanej przy rutynowym wykonywaniu mammografii. /podobnie jest przy biopsjach/. Dr. Michael Baum, czołowy brytyjski chirurg, specjalista od raka piersi, odkrył, że interwencje chirurgiczne zwiększają szansę nawrotu w ciągu 3 lat. Wiąże również interwencje chirurgiczne z przyspieszeniem tempa rozwoju raka w wyniku stymulacji formowania się przerzutów w innych częściach ciała.  Wcześniejsze niemieckie badania dowodzą, że kobiety po menopauzie z nie leczoną formą raka piersi żyją dłużej od tych kobiet poddanych kuracji i zalecają zaniechania leczenia w takich przypadkach. Potwierdza to również niemiecki profesor radiolog Ernest Krokowski, że przerzuty są zazwyczaj wywołane przez medyczną interwencję i niekiedy przez biopsję. Skupiska Hamera, czyli przerzuty są uaktywniane dodatkowo strachem. I to właśnie te przerzuty zabijają. A więc wolna wola, mądrość i wiedza, czy tchórzostwo, niewiedza i strach? Wybór należy do tych pań, którym przyszło zachorować.>

Jan. Taratajcio