21
2016Świadomość w Polsce zamiast rosnąć to maleje…
Dzisiaj miałam tego kolejny przykład. Zadzwoniła do mnie pani powołująca się na kogoś, kto przed 17 laty był chory na nowotwór, a lekarze dawali mu kilka miesięcy życia. Życie tego człowieka trwa do dziś w zdrowiu dzięki właśnie zabiegom Marvina Aping. Dowiaduję się o takich uzdrowieniach dopiero po tylu latach, i ciągle się dziwię, jak to jest możliwe, że żaden z tych uzdrowionych ludzi nigdy nas o tym sam nie powiadomił?
No nie do końca, bo zdarzają się przecież nieliczne wyjątki raz lub dwa na rok… Niemniej, kiedy otrzymuję taką wiadomość, to nie wiem czy cieszyć się czy smucić, bo przecież każdy pracuje nie tylko dla pieniędzy, ale dla jakiejś afirmacji, potwierdzenia swoich możliwości. I tu nie chodzi o sławę, bo tej filipiński uzdrowiciel w Polsce osiągnąć nie może, gdyż go natychmiast zniszczą. Wiem, co piszę, bo przyjaciel Marvina Jimie został pozbawiony życia właśnie w warszawskim szpitalu, w którym nie powinien się nigdy znaleźć. Ale tak potraktowali tego wspaniałego healera organizatorzy z Poznania, ludzie wyrachowani i bez skrupułów którzy nigdy nie powinni zajmować się uzdrawianiem ludzi. To, że dostał zawału, to była ich wina, bo nie chcieli mu wypłacić jego zarobionych pieniędzy, a potem po jego śmierci długo nie chcieli partycypować w pogrzebie, choć był ubezpieczony. Tak, praca w Polsce dla healera z Filipin bywa niebezpieczna.
W każdym razie pani ta chciała usilnie się dowiedzieć, jakie szanse mają jej bliscy, również chorzy na nowotwory. Długo jej tłumaczyłam i wydawało by się, że zrozumiała, po czym zadzwonił z jej polecenia sam zainteresowany, który miał raka już z przerzutami i był w trakcie chemii. Tłumaczenie laikowi od postaw na czym polega uzdrawianie mija się już z celem. Jeśli ktoś do tej pory zdany na medycynę tzw. konwencjonalną nie zapoznał się z własnym ciałem i duszą i nie ma zielonego pojęcia o medycynie wibracyjnej, znanej jako duchowa, czy też kwantowa i chce mnie na siłę przekonać, że z chemii nie zrezygnuje, chociaż sam już ledwo żyje, wyzuty z siły życia, to nie mamy co dalej rozmawiać. Kiedy skończy swoje 10 chemii, być może już nie będzie miał siły na nic, nawet na chęć życia. Ale na razie nie zrezygnuje, bo co będzie, jak mu Marvin nie pomoże? No takiemu człowiekowi o takich przekonaniach na pewno nie, szkoda tylko siły i intencji healera.
Dlatego chorzy w Polsce chyba są już skazani na zjazd po równi pochyłej, sądząc po wielkiej ilości tych nieszczęsnych ludzi na korytarzach szpitali onkologicznych . Ale to dlatego, że tak łatwo jest nimi manipulować w nieszczęściu. Jedno wiem, że lekarze sami sobie chemii nie przepisują i wiem to od lekarza, który nas kiedyś odwiedzał.
Brak wiedzy przede wszystkim o samym sobie skutkuje tym, że nie ma w ludziach mocy i samoświadomości, że wszystko jest możliwe, tylko trzeba uwierzyć, wsłuchać się w siebie i w tych, którym się udało wyzwolić z pęt monopolistów popieranych na co dzień wszelkimi oficjalnymi mediami.